Wywiad z Panią Joanną

Dzień dobry Pani Asiu. Może nam Pani opowiedzieć, o swoich początkach w opiece? Jak rozpoczęła Pani pracę opiekuna? Kiedy i jak zaczęła Pani pracować z osobami starszymi?

 

Powiem w skrócie: jak zaczęłam swoje doświadczenie, moje córki chorowały na cukrzycę i musiałam się nimi opiekować na co dzień, rozwiodłam się z mężem, tato miał raka nadnerczy. Musiałam go wozić do Warszawy. Miałam wtedy bardzo ciężki okres, tata umierał na raka na moich oczach, bo mieszkaliśmy w jednym domu, zajmowałam się nim i kupowałam mu wszystko, później też mama i siostry pomagały w opiece nad tatą.

Nie podołałam, mój tato umarł… Wpadłam w depresję więc jeździłam do terapeutki.

 

Rozumiem Pani Asiu, to nic wstydliwego. Bardzo dobrze, że sięgnęła Pani po pomoc.

 

Kiedy córki miały kilkanaście lat, zaczęłam się zastanawiać, co zrobię później, różnych rzeczy się imałam. Starsza córka obrała fajny kierunek, zaczęła uczyć się do wymarzonej pracy w Janowie Podlaskim.

Pojechałam na Targi Pracy do Siedlec, które są organizowane przez Urząd Pracy. Zobaczyłam tam pewną reklamę fajnej fundacji – Centrum Integracji Społecznej, dającą szansę na znalezienie swojej drogi zawodowej, były tam takie sekcje jak: florystyka, sekcja kroju i szyci – to mnie nie interesowało, do mężczyzn były skierowane następujące sekcje: mechanika, budowlańca i znalazłam tam sekcję opiekuna osób starszych i niepełnosprawnych.

 

Czyli to tam się pani dowiedziała o pracy w opiece?

 

Tak i proponuje takie targi, o ile się dalej odbywają, innym osobom. Później jest szkolenie z teorii i praktyki. Takie przyuczenie trwa rok. Ja skończyłam studium medyczne, jednak ostatni czas spędziłam z rodziną w domu, opiekując się córkami i prowadząc gospodarstwo. Zaczęłam się uczyć na nowo o anatomii, chorobach, bo człowiek musi się stale uczyć. Poznałam niesamowicie fajną Panią Stefanię, która mieszkała niedaleko mnie. Dorabiałam pracując też prywatnie, dzięki temu nabyłam więcej doświadczenia. Szkolenie trwało rok czasu, ale je sobie przedłużyłam o kolejne pół roku, ale zaczęłam się zastanawiać co dalej…

Poszłam do Urzędu Pracy, leżały tam ulotki jednej z firm, która zatrudnia opiekunki, poduczyłam się niemieckiego, bo tam były kursy, w Was też są fajne lekcje, wczoraj trafiłam na jedną z lekcji, bardzo mi się podobała.

Zrobiłam również kurs, jak pomagać osobom po wypadku. Bardzo chciałam wyjechać do Niemiec, nie żeby lepiej zarabiać, ale chciałam bardzo pomagać i pozwiedzać świat, poznać nowe miejsca, nowych ludzi. Nie lubię stagnacji, lubię, żeby coś się działo.

Osoby, z którymi współpracowałam, chciały abym wracała do nich, a ja nie zawsze chciałam wracać, pracowałam przez 5 lat w różnych firmach, później musiałam zostać w domu przez pandemię. Wróciłam też do pierwszego męża i polubiłam gospodarstwo, czego wcześniej nie chciałam. Jednak po 10 miesiącach stwierdziłam, że to nie dla mnie i wybrałam Aktivmed, świetną firmę. Nie chcę Was chwalić, ale jesteście świetni, Pani Magda to bardzo fajna babka. Dla mnie nie jesteście jak moje szefowe, a jak koleżanki, to przyznaję bez bicia.

Zostało mi 10 dni do wyjazdu, a już dostałam 4 wiadomości, z informacją, ze jest zorganizowany przejazd, test itd. Z mężem się śmiejemy, że wszystko już na mnie czeka, zapytał mnie czy chcę jechać, to mu powiedziałam że trochę tak, a trochę nie.

Na ostatniej szteli, bo ja tak lubię nazywać zlecenie sztelą, a nie praca, lubię to robić. Przed wyjazdem do polski moja podopieczna Anneliese złapała mnie za rękę i zapytała „Asia obiecaj, że do mnie wrócisz” i miała łzy w oczach, mi samej łzy napłynęły do oczu. Odpowiedziałam że wrócę ale za miesiąc. Ona tam na mnie czeka, dopóki jest z nią w porządku to chcę wyjechać do niej, a później się zobaczy.

Bardzo się zżyłyśmy, mimo że to moja pierwsza sztela z Wami, mimo początkowych trudności, ona patrzyła na mnie z szacunkiem, ja to uwielbiam w tej pracy, jak pacjent patrzy się z szacunkiem. Niektórzy mówią, że Niemcy plują nam w twarz, nie dziwię się, że ludzie tak robią, bo większość firm nie działa tak jak Wy, a powinni dawać możliwość zmiany. Jak coś jest nie tak, to powinno być tak, że można porozmawiać a nie zakopywać sprawę pod dywan. Ja ze swojej strony będę robić wszystko, co w mojej mocy, ale potrzebuję usłyszeć, co potrzeba, bo sama nie zgadnę wszystkiego, a nie chcę żeby ktoś krzyczał i się szarpał. Ja wychodzę ze swojej strony z sercem i tego samego oczekuję.

 

Wzajemnego szacunku

 

Tak to podstawa, ale co ja będę o tym mówić, jak to każdy wie 🙂

 

Proszę opowiedzieć, coś o swoim zleceniu, kim jest Pani podopieczna, wiem że ma 88 lat, cierpi na lekką demencję, artrozę i jest osłabiona przez wiek

 

Tak Pani Anneliese, ta Pani powiedziała mi, żebym nie mówiła do niej na Pani, tylko po imieniu. Ciężko mi było się przestawić, bo każdy do niej mówi Pani, każdego to też dziwiło, ale na koniec było już luźno. Dostałam kiedyś od mojej mamy koszulkę z moim imieniem. Dzięki niej, każdy, kto przychodzi wie jak się nazywam, i dla przypomnienia to też jest bardzo fajna rzecz.

Ja polecam, dla Pani z demencją trzeba jej powtarzać stale wszystko, czy drzwi są zamknięte, że alarm działa, taką osobę trzeba mocno poznać, co lubi a czego nie, pytać o to co chciałaby zjeść na obiad. Bardzo dobre są takie plany pozostawione przez zmienniczkę i zostawienie przez nią informacji.

 

Obecnie Pani ma dobrą znajomość języka niemieckiego.

 

Ja nie wiedziałam, że mam dobry, wcześniej słyszałam od ludzi, że jak się wyjeżdża na zlecenia to potem nie wiadomo kiedy człowiek zna język.

Teraz jak coś mówię, to sama zastanawiam się kiedy nauczyłam się kolejnych słów.

 

Jak poznała Pani niemiecki?

 

Na pierwszym zleceniu, poznałam wspaniała rodzinę, wciąż mam stały kontakt z rodziną, w niedziele senior miał urodziny i też z nim rozmawiałam. Kiedy rodzina przyjeżdżała, pytałam zawsze o to jak to nazwać np. sitko, oni wszystko mi mówili, miałam też karteczki na ścianach, które w wolnych chwilach czytałam. Oni byli zachwyceni współpracą, niestety żona seniora zmarła, chorowała na raka trzustki, była pełna nadziei, jednak niestety nie doczekała operacji.

 

Kiedy był Pani pierwszy wyjazd?

 

W 2017 roku, w czerwcu na 2 miesiące, pamiętam jak ludzie, którzy wracali ze zleceń narzekali… Ja wracałam szczęśliwa, obdarowana prezentami, rodzina wysłała mojej mamie paczkę. Nauczyłam się tam dużo słówek, po prostu trzeba trafić na dobre rodziny. Wiele przeżyłam, dużo zwiedziłam, ale co najważniejsze poznałam tam wielu wspaniałych ludzi, którzy spowodowali, ze nie czułam się obca, ale mocno lubiana. Bo to nie zabytki i krajobrazy powodują, że masz świetny humor, tylko ludzie z którymi to podziwiasz.

 

To było w Wernau? Widzieliśmy Pani komentarz, w którym napisała Pani, że to Pani ulubione miasto, dość nietypowa odpowiedź 🙂

 

Tak, tak, w Wernau, chciałabym pojechać tam na zlecenie, to jest blisko Stuttgartu, byłam też w okolicach.

 

Jak spędza Pani czas wolny na zleceniu w Aachen, jak się Pani ta miejscowość podoba?

 

Tak była przez 6 tyg. w Aachen dużo tam spacerowałam. Są tam fajne górki, pagórki, mam swoje ulubione miejsca, w których czuję się bezpiecznie. Jednym z fajniejszych miejsc jest miejsce przy krzyżu można przy nim posiedzieć. Jest fajnie jak się schodzi, można pooglądać ładne widoki, wchodząc jest trochę ciężej, ale przynajmniej schudłam 5kg.

 

Ja chcę wracać do mojej, jak to p. Magda powiedziała do mojej babinki, teraz moja zmienniczka Wanda tam jest bardzo fajna dziewczyna.

 

Czyli się pani dogadała ze zmienniczką?

 

Tak, co tydzień rozmawiamy, bo według mnie na tym polega wymiana, że powinno się mieć kontakt. Powinno, bo musowo zrobić fizjologiczne sprawy, a inne rzeczy powinno. Więc powinnam mieć kontakt z kim współpracuje dobry kontakt.

 

Ma Pani córkę za granicą prawda? Czyli już wcześniej poradziła sobie Pani z życiem na odległość, jak Pani sobie z tym radzi?

 

Często rozmawiamy przez wideo. Umawiamy się bardzo często z córka na rozmowy przez kamerkę. Córka skończyła 21 lat, dobrze jej się tam powodzi, miesiąc temu wyszła za mąż, teraz jest na urlopie, umówiłam się z nią na rozmowę zaraz po rozmowie z Panią 🙂

Jak ocenia Pani zlecenie? chce Pani na nie wrócić? Rodzina super się z Panią dogaduje, podopieczna bardzo tęskni za Panią, zresztą dowodem tego są wspaniale referencje które Pani uzyskała. Nie bała się Pani tego zlecenia, to nie była nasza stała wymiana?

Nie wiem z jakiej firmy była moja poprzedniczka Weronika, była na 2 tygodnie, młoda 25 latka, bardzo fajna dziewczyna, po psychologii. Wcześniej przed Weroniką na 6 tygodni była jeszcze inna Pani, która nie chciała wracać, ale nie wiem dlaczego bo panią Anneliesę wystarczy słuchać. Ona jest fantastyczną kobietą, przede wszystkim trzeba dużo z nią rozmawiać i gestykulować do niej, ponieważ ta pani ma problemy ze słuchem więc to znacznie ułatwia komunikację.

 

Taki sposób na rozmowę poznałam w Polsce, opiekowałam się jedną Panią, która miała wycięte połowę kory mózgowej, przez to wcale nie mówiła. Porozumiewałyśmy się przez pokazywanie. Dla mnie to jest normalne i każdy kto jest opiekunem powinien to wiedzieć, że trzeba się dostosować do podopiecznego, żeby móc mu pomóc.

Czy Poleciłaby Pani współpracę z Aktivmed?

 

No pewnie ze tak! Ja cały czas polecam, wszystko lajkuje, nawet w bibliotece Pani bibliotekarka pytała czy nie mam więcej ulotek, żeby kogoś jeszcze zaktywizować do pracy.

 

Mówi Pani też o pracy w Polsce?

 

Tak, na początku się tego bałam, bo w innej firmie było całkiem co innego. Teraz pomaga mi moja córka mi wraz z mężem w wykonywaniu pracy w Polsce. Córka robi mi zdjęcia, mąż wiesza plakaty, czuję się jak Bridget Jones.

 

Czyli wykorzystuje Pani te chwile do spędzania czasu z rodziną?

 

Tak, to są wspólne wycieczki, wstępujemy na coś do jedzonka, na np. kebaba, włączamy muzykę, zabieramy ze sobą psa. To jest pretekst, żeby razem się spotkać. Ja chce jeszcze więcej z nimi jeździć 🙂

Córka studiuje behawiorystkę zwierząt, po takich studiach później można pracować np. w schroniskach i innych miejscach pomocy zwierząt. W styczniu będzie się bronić, a później się zastanawia, czy iść do pracy, czy iść na studia magisterskie. Ma stypendium, ja jej radze żeby uczyła się dalej.

 

Gratuluję, wychowała Pani swoje dzieci, aby szanowały zarówno ludzi jak i zwierzęta.

 

Jestem bardzo dumna, przez całe życie uczyłam moje córki szacunku i kultury. Nawet jak ktoś przeklina do mnie to zwracam uwagę. Rozumiem, że czasem można przekląć, ale niektórzy robią to nagminnie. Myślę, że brakuje im słów, może powinni coś poczytać, jakąś gazetę czy książkę, ja dużo czytam, dużo ludzi mówi mi, że bardzo dobrze się ze mną rozmawia. Kiedyś słyszałam, żeby otaczać się ludźmi, z którymi się dobrze czuję.

 

Lubi Pani takie motta życiowe?

 

Tak, lubię też „Bałkanicę” zespołu Piersi, jest tam na samym początku tekst „Nie rób drugiemu tego

Czego ty nie chcesz sam!”

Uwielbiam też Kazimierz Dolny, to moje ulubione miejsce w Polsce, była tam też Pani?

 

Oczywiście 🙂 Pewnie wiele razy pogłaskała Pani tam pieska 🙂 Jakiej rady udzieliłaby Pani osobie, która zastanawia się nad rozpoczęciem pracy jako opiekunka?

Trzeba przede wszystkim przezwyciężyć strach, bardzo dużo ludzi boi się zmian, nie chce ryzykować, ale czasem trzeba zaryzykować, spróbować i mieć pewność na 100%, że nic Ci się nie stanie, bo masz zaufanie w ludziach. Trzeba przezwyciężyć strach, być pewnym siebie.

 

Pani lubi swoja prace, prawda?

 

Oczywiście, że lubię, jakbym nie lubiła, to bym się przeniosła na kasę do Biedronki. Człowiek musi robić to co lubi, bo inaczej droga do depresji gotowa.

 

Bardzo dziękuję za przesympatyczną rozmowę Pani Asiu, wszystkiego dobrego i miłej rozmowy z córką.

 

Bardzo dziękuję. Pozdrawiam.

 

Leave your comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *